Mam świadomość, że postem tym mogę sobie narobić przypału, ale skoro mam na dysku takie zdjęcia, to byłoby wielką stratą dla ludzkości nie podzielić się nimi. Zawczasu proszę wszystkich bezpośrednio i pośrednio zainteresowanych o wyrozumiałość, gdyż żadne ze zdjęć, które znajdziecie poniżej nie było dodane ze złośliwości, czy też innych niskich pobudek.
Podróż w przeszłość najlepiej zacząć od lekcji WF-u, czyli ulubionych zajęć każdego studenta. Cóż to była za frajda spotykać się w piątkowe poranki w mikrosali przy ul. Jagiellońskiej, gdzie człowiek ledwo zdazyl pilkę kopnąć 3 razy, a już wchodziła następna drużyna, a zaraz potem zajęcia chyliły się ku zachodowi… Na szczescie juz kwadrans pozniej ladowala meska brac w pustej jeszcze o tej porze Hipnozie i dawAj po pierogi. Tylko Kempol KRK szukał na mapie i wiecznie się urywał.
Kolejne słodkie momenty przezywało się w nomen omen słodkim paragrafie. Pani Maja serwowała kawę na studencką ławę, a Filip lubił z ludzmi gawę (dzić). Świat był piękny – mielismy swiezutki budynek, oddany tuz przed naszą inauguracją – to dla wszystkich urodzonych jeszcze za PRL-u było cos niesamowitego! Do tej pory całe zycie natrafialismy wyłącznie na budynki stare i bardzo stare, wiec zielone UFO było czyms kosmicznym! (jak na UFO przystało). Za to na zajęciach…
Na zajęciach to dopiero był kosmos! Profesor z własnym laptokiem puszczający slajdy na wielki telebimie?! Takie rzeczy znalo się dotad tylko z filmów science-fiction produkcji hamerykańskiej. A tu prosze… Kosmos był tu! Bylismy jego częscią! W rozmowach ze studentami spoza WPiA, ktorzy mieli smutna przyjemnosc pobierania nauk w rzeczonych już budynach starych i bardzo starych czuło się miażdzącą przewagę. Ławnicy najczęściej są “niemi” i podatni na wpływ czynnika zawodowego.
Byli też oczywiscie profesorowie o bardziej tradycjonalistycznym podejściu, jednak nawet ci zawsze potrafili czyms zakoczyc, np znajomoscią dziesięciu językow obcych. Do tego, nim zaklejono okna naszych pięknych aul, mozna bylo podglądac każdy wyklad, a czasem nawet zrobic zdjęcie w czasie egzaminu, zeby zobaczyc jakie pytania mogą się pojawić w jego kolejnej turze – Ameryka!
Zdarzały się oczywiscie zajęcia o mniejszym ladunku emocjonalnym, ale wtedy z pomocą przychodziły pierwsze komorki obsługujące JAVĘ. Mozna bylo więc zagrać np w grę pt. “Poderwij Kasię”. O dziwo jej mistrzem była cicha i spokojna blondynka imieniem Madzia.
Egzaminy to nie byly przelewki – nie dziwi więc fakt, że w ruch wchodziły nawet 10-metrowej długości ściągi. Jakoś przecież trzeba było sobie radzić :] Każdy wie, że Polak potrafi, jednak to co potrafi Polak – student prawa – przechodzi najsmielsze wyobrazenia o… Polakach :]
A teraz już kończe, bo zaraz zaczyna sie łacina. ło ku%$%#@^!!!