Przegrzebując rodzinne archiwum natrafiłem na to:
pozdro od brata pat-o-logue’a
i mamy jedrka i ode mnie :)
W zeszłym tygodniu na dosłownie 15 min wpadł mi w ręce najgorętszy towar tego sezonu, czyli oczywiście iQ. Pewnie nie raz zastanawialiście się czym u licha jest to całe iQ i dlaczego Doda ma go więcej niż pół autobusu miejskiego w godzinach szczytu… Powiem szczerze, że też zachodzę w głowę i odpowiedzi nie znajduję. Za to zapewniam, że jeśli zainwestujecie TROCHĘ KASY w iQ, to wszyscy wokół pomyślą, że macie IQ conajmniej tak wysokie jak Doda. Ale od początku…
Mierzy toto 298 cm. Zawraca na 2! Mieści 4 osoby. Teoretycznie. W praktyce wygląda to tak, że wygodnie podróżuje 3 rosłych typków i ich wzięte na wynos zestawy XL z McD. Co ciekawe, w iQ pojemność baku równa jest pojemności bagażnika(32 litry!). Jeśli więc narzekacie na niedobór IQ i przypadkiem zaczniecie lać paliwo do bagola to nawet tego nie skumacie przy kasie. Kool, isn’t it?
Dlaczego nazywa się iQ? Bo jest mądre – ma automatyczną klimę, skrzynię, bezkluczykowe odpalanie motoru, ESP, czujnik deszczu, śniegu i mrozu, 9 poduszek i 3 jaśki… Oglądajom się za nim wszystkie baby i niektore chopy. Jednak ma to wszystko swoją cenę – prezentowana wersja Sol, z opcjonalnym perłowym lakierem kosztuje… UWAGA! 65 tysi!!! Ale lans na mieście taki że jaciesole!
aj KJU – dwie magiczne litery, które dzielą świat na małpy i Dody. a TY ile go masz? jak chcesz się dowiedzieć to luknij na poniższy test IQ:
Spójrz na powyższe zdjęcie i powiedz co widzisz:
a) iQ w crash teście ze słupem
b) źle skadrowane zdjęcie
Jesli Twoja odpowiedz to a) – jesteś małpką.
Jeśli odpowiedziałes/łaś b) – jesteś Dodą! Gratuluję!!!
Wczoraj zostałem wysłany/zesłany do Rzeszowa. Był to wyjazd, który z wielu względów zapamiętam na dłuuugo… :]
Zapamiętam rzeszowski rynek, który nieco bije urodą nasz katowicki
z pewnością dobrze zapamiętam restaurację Va Bank! Spójrzcie na to dośc osobliwe menu
W pamięć zapadła mi pani kelnerka (pozdr!), z którą przeprowadziłem dość dziwną rozmowę:
jdrq: poprosze herbatę, zwykłą, czarną.
pani: zwykłą zieloną?
jdrq: nie, zwykłą czarną. coś a la lipton, tetley…
pani: nie mamy liptona, mamy herbatę ahmed!
poprosiłem więc o ahmeda, po czym pani przyniosła herbatę… tetley, zaś na filiżance odnalazłem groźny napis “ahmed”.
po solidnym obiedzie zapitym mocną arabską herbatą wybrałem się wraz z moim tow. podróży Mikim (pozdr!) na krótką wycieczkę po kanale rzeszowskim…
a na koniec postanowiliśmy podbić jeszcze krakowski rynek, który wieczorem bije nawet rynek rzeszowski!