foto: separtysci
pojechałem. niedziela. spokojna droga. kierowcy niedzielni i sobotni. chociaz troche strasznie sie spieszylem (co potwierdza zdjecie na ktorym widac jak pięknie wyprzedzam superszybkiego mercedesa eselesa)…
…musialem na chwile przystanac. moją uwagę przykuły drzewa. były jakies dziwne. podszedłem bliżej i okazało się, że w tej częsci kraju (nazwy nie zdradzę!) rosną drzewa, które przed mrozem chowają się w specjalnej otulinie. Watch the fuck??!!
dopiero patrzac z bliska utwierdzilem sie w przekonaniu, ze warto bylo sie zatrzymac. zwroccie uwagę na gre swiatła na galeziach MMM!
Potem ruszyłem dalej. jak tak sie ruszalem to w miedzyczasie zrobilo sie ciemno i nie zebym tak wolno sie ruszal, ale zima jest i jakos tak wyszlo. w kazdym razie gdy znow dojechalem do miejsca z wyewoluowanymi drzewcami… ZNOW MUSIALEM SIE ZATRZYMAC. tym razem stanely przede mna grozne i wielkie makarony z zupek VIFON!
Po chwili podszedl do mnie groznie wygladajacy pan, ktory powiedzial, zebym sobie poszedl, bo to jest plan filmowy filmu Obcy, a to nie są zupki VIFON tylko kokony, z ktorych Obcy sie wykluwali i ponoc kokony do dzis dzialaja i co pewien czas jakis obcy sobie stamtam sie wykluwa ale to bylo 30 lat temu to juz nikt tego nie pilnuje i tak juz jest ale chodzic tam nie wolno.
UCIEKŁEM ILE SIŁ!
Gdyby nie fakt, że ukradziono dziś obóz Auschwitz, ten film byłby njusem nr 1 we wszystkich stacjach. A tak był njusem nr 2 we wszystkich stacjach.
Poleciał m.in. w Aktualnościach, Teleexpressie, głownym wydaniu Wiadomości, jest dostępny na GW itp.itd.etc.
Sprawcą całego zamieszania jest ekipa naszych ziomów [nazwiska do wiadomości redakcji], którym GRATULUJEMY ;]
W NAJBLIŻSZY WTOREK (27.10.2009) na Wydziale Nauk Społecznych UŚ odbędzie się konferencja pt. “Podmiotowość w polityce”. Najważniejszym gościem na niej będzie Przewodniczący Parlamentu Europejskiego, Jerzy Buzek, obecnie najbardziej wpływowy polski polityk. Temat, w obliczu podpisania przez naszego Prezydenta Traktatu Lizbońskiego, jeszcze zyskał na aktualności. Wpadnijcie!
PS. Special thanks to Tomasz Kempski, który osobiście musiał zapukać do 1000 drzwi, żeby obecność Szefa PE była możliwa.
Mam świadomość, że postem tym mogę sobie narobić przypału, ale skoro mam na dysku takie zdjęcia, to byłoby wielką stratą dla ludzkości nie podzielić się nimi. Zawczasu proszę wszystkich bezpośrednio i pośrednio zainteresowanych o wyrozumiałość, gdyż żadne ze zdjęć, które znajdziecie poniżej nie było dodane ze złośliwości, czy też innych niskich pobudek.
Podróż w przeszłość najlepiej zacząć od lekcji WF-u, czyli ulubionych zajęć każdego studenta. Cóż to była za frajda spotykać się w piątkowe poranki w mikrosali przy ul. Jagiellońskiej, gdzie człowiek ledwo zdazyl pilkę kopnąć 3 razy, a już wchodziła następna drużyna, a zaraz potem zajęcia chyliły się ku zachodowi… Na szczescie juz kwadrans pozniej ladowala meska brac w pustej jeszcze o tej porze Hipnozie i dawAj po pierogi. Tylko Kempol KRK szukał na mapie i wiecznie się urywał.
Kolejne słodkie momenty przezywało się w nomen omen słodkim paragrafie. Pani Maja serwowała kawę na studencką ławę, a Filip lubił z ludzmi gawę (dzić). Świat był piękny – mielismy swiezutki budynek, oddany tuz przed naszą inauguracją – to dla wszystkich urodzonych jeszcze za PRL-u było cos niesamowitego! Do tej pory całe zycie natrafialismy wyłącznie na budynki stare i bardzo stare, wiec zielone UFO było czyms kosmicznym! (jak na UFO przystało). Za to na zajęciach…
Na zajęciach to dopiero był kosmos! Profesor z własnym laptokiem puszczający slajdy na wielki telebimie?! Takie rzeczy znalo się dotad tylko z filmów science-fiction produkcji hamerykańskiej. A tu prosze… Kosmos był tu! Bylismy jego częscią! W rozmowach ze studentami spoza WPiA, ktorzy mieli smutna przyjemnosc pobierania nauk w rzeczonych już budynach starych i bardzo starych czuło się miażdzącą przewagę. Ławnicy najczęściej są “niemi” i podatni na wpływ czynnika zawodowego.
Byli też oczywiscie profesorowie o bardziej tradycjonalistycznym podejściu, jednak nawet ci zawsze potrafili czyms zakoczyc, np znajomoscią dziesięciu językow obcych. Do tego, nim zaklejono okna naszych pięknych aul, mozna bylo podglądac każdy wyklad, a czasem nawet zrobic zdjęcie w czasie egzaminu, zeby zobaczyc jakie pytania mogą się pojawić w jego kolejnej turze – Ameryka!
Zdarzały się oczywiscie zajęcia o mniejszym ladunku emocjonalnym, ale wtedy z pomocą przychodziły pierwsze komorki obsługujące JAVĘ. Mozna bylo więc zagrać np w grę pt. “Poderwij Kasię”. O dziwo jej mistrzem była cicha i spokojna blondynka imieniem Madzia.
Egzaminy to nie byly przelewki – nie dziwi więc fakt, że w ruch wchodziły nawet 10-metrowej długości ściągi. Jakoś przecież trzeba było sobie radzić :] Każdy wie, że Polak potrafi, jednak to co potrafi Polak – student prawa – przechodzi najsmielsze wyobrazenia o… Polakach :]
A teraz już kończe, bo zaraz zaczyna sie łacina. ło ku%$%#@^!!!