Powiecie, że szkoda męczyć klawiaturę do pisania o nowym-starym Exeo. I pewnie mielibyście racje, gdyby nie to, że jej nie macie.
Znacie to? Anglia nie upadnie dopóki z Tower of London nie odlecą kruki, a SEAT będzie się trzymał dopóki nie odleci ten gołąb z lewej.
A wracając do kwestii powodów, dla których warto napisać parę słów o Exeo… Pozwólcie, że posłużę się oficjalnym komunikatem prasowym:
Od chwili ogłoszenia rozpoczęcia realizacji projektu SEAT Exeo do uruchomienia produkcji nowego modelu upłynęło zaledwie 18 miesięcy. Tak rekordowo krótki czas opracowania nowego modelu był możliwy dzięki wykorzystaniu synergii w ramach Audi Brand Group, będącej częścią Grupy Volkswagena.
Przez osiem tygodni, 1200 ciężarówek kursujących 24 godziny na dobę, przewoziło części linii produkcyjnej nowego Exeo z Ingolstadt (zakładu produkującego Audi) w Niemczech do Martorell i zakładów w Zona Franca koło Barcelony. To unikatowe przedsięwzięcie logistyczne powiodło się dzięki perfekcyjnej koordynacji pracy poszczególnych działów i zewnętrznych dostawców.
Cały motoryzacyjny świat wie o tym, że Exeo jest ni mniej ni więcej, tylko Audi A4 poprzedniej generacji (ozn. fabryczne B7). Jednak SEAT konsekwentnie próbuje “tłoczyć” ludziom do łbów, że to jakiś rekord, jakaś synergia (sic!) i że w ogóle Audi Brand Group. Swoją drogą 8tyg x 1200 ciężarówek… TO robi wrażenie! Dzięki kejsowi Exeo, chyba pierwszy raz mogliśmy się dowiedzieć, jak wielkim przedsięwzięciem logistycznym jest przewiezienie linii produkcyjnej porządnego europejskiego auta (bo linię Taty Nano Kempol przeniósłby we wszystkomieszczącym pokrowcu na blendę). Oto pierwszy powód.
Powód drugi to to powyższe zdjęcie. Nie wiem czy jest jakieś inne auto w tej klasie, w którym montuje się sziberdach z baterią słoneczną, która, gdy auto stoi w nasłonecznionym miejscu przekazuje energię do klimatyzacji, a ta chłodzi wnętrze. Fajny bajer, co nie? Dodatkowego klimatu dodaje fakt, że dach jest produkcji kultowej firmy Webasto. Oto powód drugi.
Tak się złożyło, że w zeszłym tygodniu znów miałem styczność z tym pojazdem, tym razem w debiutującej właśnie w Polsce wersji ST, czyli kombi. Styczność miał też Kempol, który powszechnie znany jest ze swojej samochodowej abnegacji. A tu nagle okazało się, że jak dać mu do jeżdżenia coś szybszego od Melexa (170 KM, 350 Nm, 8,5 s/100 km/h), to i on może znaleźć w tym całkiem spory fun. Stało się więc Exeo dla Kempola tym, czym dla większości chłopców były resoraki Majorette, Matchbox i modele Burago – było/jest pierwszym samochodem, który pokazał mu, że prowadzenie może dawać przyjemność. Oto powód trzeci.
Zewnętrze z Audi A4 sedan, wnętrze z A4 Cabrio. Cabrio było dużo rzadziej spotykane, więc na pierwszy rzut oka mało kto powie, że już gdzieś to widział. Sprytnie, co nie? Ale to już nie jest powód, żeby o tym aucie pisać. Podobnie jak nie jest powodem jego bardzo mała ilość miejsca na tylnej kanapie, trudne w obsłudze radio, ale i dobrej jakości materiały wykończeniowe. Powodu czwartego nie będzie. Ale trzy chyba wystarczą. Elo.